Dla wszystkich, których natura nie obdarzyła śniadą cerą. Dla wszystkich, którzy męczą się okrutnie, żeby złapać choć trochę słońca. Dla wszystkich, którzy chcieli by usłyszeć "Jaka opalenizna... Wracasz z urlopu?". Dla wszystkich, którzy lubią dbać o swoją skórę. Dla was właśnie mamy dobrą wiadomość.
Sun Care Super Tan Activator 3 in 1 |
Nasza ukochana Pupa Milano wypuściła ponownie na polski rynek aktywator opalenizny. Pojawił się w zeszłym roku w niewielkiej ilości jako limitowana seria. Dzisiaj jest w stałej ofercie. Ja ogromnie się cieszę. Kilka moich przyjaciółek oszalało na punkcie tego produktu. Klientki, które miały okazję testować aktywator w zeszłym roku - dzisiaj wracają, pytają nieśmiało. Mogę z uśmiechem odpowiedzieć "Jasne, że jest!" :)
Zapytacie, co takiego wyjątkowego jest w Sun Care Super Tan Activator 3 in 1, że ma stać się lekiem na nasze letnie kłopoty opalaniem się.
Wyobraźcie sobie, że jedziemy na wakacje. Te wymarzone. Chcemy, żeby nasze nogi nie świeciły bladością. Tyle, że dwa dni z wykupionych wczasów spędzamy w podróży. Pierwszego dnia, chcąc nadrobić stracony czas, zajmujemy strategiczne miejsce przy basenie. Cały dzień na słońcu, bosko. Jak to się zwykle kończy dla naszych środkowoeuropejskich ciał? A no zwykle czerwonymi plamami na skórze. Piekącymi przy najdrobniejszym ruchu. Kolejne dni spędzamy szczelnie okryci pod parasolem. O reszcie mało przyjemnych konsekwencji nie wspomnę.
Cofnijmy się kilka kroków w naszej opowieści. Jesteśmy parę dni przed wyjazdem na wymarzone wakacje. Sięgamy po aktywator opalenizny. Wystarczy nałożyć bardzo przyjemny balsam na całe ciało i twarz. Zupełnie się nie klei. Ma subtelnie kokosowy zapach. Sama przyjemność. Przewińmy podróż i kwaterunek. Przed zajęciem pozycji na leżaku koniecznie używamy filtra. Efekt pożądanej pięknej, zdrowej opalenizny mamy murowany.
Marka zadbała o bardzo dobrą ochronę naszej skóry, wprowadzając świetną serię filtrów przeciwsłonecznych. Sama, jako etatowa córka młynarza, używam SPF 30 w sprayu. Mimo filtra, mimo tego, że urlop jeszcze daleko i pozostają mi spacery - moja skóra już odwdzięcza się ślicznym wakacyjnym odcieniem. Po raz pierwszy w życiu kontakt z mocnym słońcem nie oznacza ognistej czerwieni, która zamieniała się w opaleniznę zdecydowanie zbyt długo ;)
Moja strategia opalania? Wieczorem aktywator. Przed lenistwem na leżaku, szybka aplikacja filtra. Wystarczy pół godziny na słońcu w sobotę, później spacer w krótkich spodenkach. Kolejna rozsądna kąpiel słoneczna w niedzielę. Moja skóra nabiera oczekiwanego brązowego koloru. Dla mnie to zdecydowanie kosmetyk, bez którego nie wyobrażam sobie już lata.