Szukaj u nas

wtorek, 17 grudnia 2019

Oryginały w sprawie falsyfikatów

Od wielu miesięcy toczymy wewnętrzną dyskusję w Perfumerii. Zastanawiamy się, jak rozmawiać z klientami o zalewie rynku podróbkami.


Z jednej strony, jako pasjonaci dbający o jakość naszego asortymentu, regularnie odpowiadamy na bolesne pytania w rodzaju ...ale czy to jest oryginalne? Zawsze wzrok przebiega po półkach naszego małego sklepu. Na każdej dopieszczone flakony perfum i pudełeczka z kosmetykami marek z Paryża, Mediolanu, Londynu czy Tokio. Reprezentują jakość, w którą wierzymy, której poszukujemy dla siebie, dla naszych klientów.

Z drugiej strony obserwujemy, towarzyszący rosnącemu popytowi na luksus oraz limitowane edycje, wysyp deszczu fałszerzy podszywających się pod renomowane, niszowe marki. Słuchamy mitologicznych opowieści o mocniej pachnących testerach oraz fantastycznie niskich cenach, jakie można znaleźć w internecie, w sklepikach dla turystów, na bazarach...

Doskonale rozumiem pożądanie, jakie wzbudzają swoją historią, jakością, czy unikalnością m.in. perfumy Amouage, Montale. Chce się je mieć. Chce się doświadczyć wyjątkowego uczucia bycia w wąskim klubie ludzi, którzy rozumieją potęgę misternie utkanych nut. Otulić się mgiełką wszystkiego, co składa się na dobry zapach.

Doskonale znam radość z tego, że uda mi się wymarzoną rzecz kupić w okazyjnej cenie. Czuję się, jak współczesny łowca wracający z udanego polowania do wioski.

Kłopoty zaczynamy mieć jako konsumenci wtedy, kiedy pragnienie posiadania oraz gorączka atrakcyjnej ceny zaczynają przysłaniać nam logiczne myślenie. Zapominamy o rozsądku i własnym bezpieczeństwie. Zaczynamy ufać w nasz fart. Pozwalamy się oszukać, płacąc za to finalnie wysoką cenę.

Proponuję małe ćwiczenie. Wyobraź sobie, że planujesz zakup auta. W przeglądarce trafiasz na ofertę nowiuteńkiej limuzyny znanej marki klasy S. Cena identycznego auta w salonie to powiedzmy 500 000 zł. Oferta, którą odkrywasz to 100 000 zł. Co myślisz? Mnie zapala się, po początkowym entuzjazmie, czerwona lampka. Spodziewam się kruczka. Kradzieży, auta po wypadku albo innej przykrej niespodzianki. Okazję traktuję jak przynętę na nieuważnych, za którą kryje się ostry haczyk.

Skąd więc oczekiwanie, że flakon zapachu oferowany przez producenta i oficjalnego dystrybutora za 1000 zł, a równocześnie sprzedawany w internecie za 200 zł, jest czymś zupełnie naturalnym? Powinna się obudzić Twoja czujność. Może to jednak nie być niebywała okazja. Możesz trafić na produkt podrobiony. Wielu powie, że to nie jest kolosalne ryzyko. Nie utopisz takiej fury pieniędzy, jak kupując trefny model klasy S. Co może mi się stać?

No właśnie, otóż może stać się wiele.

Jeśli ktoś podrabia produkty, to robi to z chęci szybkiego zysku. Twoje zdrowie ma w poważaniu.
To oznacza, że będzie minimalizować koszty składników, których użyje. Produkt będzie mniej trwały, albo będzie trochę inaczej pachniał. Nie będzie podlegał restrykcyjnej kontroli i certyfikacji. W przechwytywanej kontrabandzie chemicy znajdują kosmetyki kolorowe oraz perfumy zawierające trucizny takie, jak: arszenik, cyjanek, ołów, rtęć. Są używane przez podrabiających, ponieważ są tańsze i łatwiej nimi osiągnąć efekt zbliżony do oryginału. Zdarza się, że składniki, których użyli były skażone. Proces produkcji będzie szybki i ominie wszystkie wymagane przepisy bezpieczeństwa. Nikt nie skontroluje co i w jakich warunkach jest pakowane do flakonów, czy słoiczków. Nie dziwią więc, znajdowane w konfiskowanych podróbkach, odchody i mocz.

Dla mnie szokujące, obrzydliwe. Nie chcę nosić czegoś takiego na swojej skórze dzień po dniu. Nie zafunduję nikomu podobnej wątpliwej przyjemności.

Kupując podróbkę dostajesz nie tylko złą jakość opakowania. Nie chodzi nawet o wyższy flakon, korek, z którego schodzi złota farba. To nie mniej precyzyjnie wydrukowana etykieta na cieńszym kartonie. Możesz wylosować choroby skóry, alergie oraz świadomość, że rozpylasz na siebie czyjeś odchody. Ja wierzę, że mam wybór i głosuję moimi pieniędzmi. Nie kupię i nie sprzedam podróbki. Mam do siebie oraz do moich klientów zbyt wielki szacunek.

środa, 12 lipca 2017

Zdrowa opalenizna. To nie mit

Dla wszystkich, których natura nie obdarzyła śniadą cerą. Dla wszystkich, którzy męczą się okrutnie, żeby złapać choć trochę słońca. Dla wszystkich, którzy chcieli by usłyszeć "Jaka opalenizna... Wracasz z urlopu?". Dla wszystkich, którzy lubią dbać o swoją skórę. Dla was właśnie mamy dobrą wiadomość.

Sun Care Super Tan Activator 3 in 1

Nasza ukochana Pupa Milano wypuściła ponownie na polski rynek aktywator opalenizny. Pojawił się w zeszłym roku w niewielkiej ilości jako limitowana seria. Dzisiaj jest w stałej ofercie. Ja ogromnie się cieszę. Kilka moich przyjaciółek oszalało na punkcie tego produktu. Klientki, które miały okazję testować aktywator w zeszłym roku - dzisiaj wracają, pytają nieśmiało. Mogę z uśmiechem odpowiedzieć "Jasne, że jest!" :)

Zapytacie, co takiego wyjątkowego jest w Sun Care Super Tan Activator 3 in 1, że ma stać się lekiem na nasze letnie kłopoty opalaniem się. 

Wyobraźcie sobie, że jedziemy na wakacje. Te wymarzone. Chcemy, żeby nasze nogi nie świeciły bladością. Tyle, że dwa dni z wykupionych wczasów spędzamy w podróży. Pierwszego dnia, chcąc nadrobić stracony czas, zajmujemy strategiczne miejsce przy basenie. Cały dzień na słońcu, bosko. Jak to się zwykle kończy dla naszych środkowoeuropejskich ciał? A no zwykle czerwonymi plamami na skórze. Piekącymi przy najdrobniejszym ruchu. Kolejne dni spędzamy szczelnie okryci pod parasolem. O reszcie mało przyjemnych konsekwencji nie wspomnę.

Cofnijmy się kilka kroków w naszej opowieści. Jesteśmy parę dni przed wyjazdem na wymarzone wakacje. Sięgamy po aktywator opalenizny. Wystarczy nałożyć bardzo przyjemny balsam na całe ciało i twarz. Zupełnie się nie klei. Ma subtelnie kokosowy zapach. Sama przyjemność. Przewińmy podróż i kwaterunek. Przed zajęciem pozycji na leżaku koniecznie używamy filtra. Efekt pożądanej pięknej, zdrowej opalenizny mamy murowany.

Marka zadbała o bardzo dobrą ochronę naszej skóry, wprowadzając świetną serię filtrów przeciwsłonecznych. Sama, jako etatowa córka młynarza, używam SPF 30 w sprayuMimo filtra, mimo tego, że urlop jeszcze daleko i pozostają mi spacery - moja skóra już odwdzięcza się ślicznym wakacyjnym odcieniem. Po raz pierwszy w życiu kontakt z mocnym słońcem nie oznacza ognistej czerwieni, która zamieniała się w opaleniznę zdecydowanie zbyt długo ;)

Moja strategia opalania? Wieczorem aktywator. Przed lenistwem na leżaku, szybka aplikacja filtra. Wystarczy pół godziny na słońcu w sobotę, później spacer w krótkich spodenkach. Kolejna rozsądna kąpiel słoneczna w niedzielę. Moja skóra nabiera oczekiwanego brązowego koloru. Dla mnie to zdecydowanie kosmetyk, bez którego nie wyobrażam sobie już lata.

czwartek, 20 kwietnia 2017

Tusz z Pupy. Co on robi proszę Pani?

Świetnie pracuje się w Perfumerii z kosmetykami włoskiej marki Pupa Milano. Na większość waszych, obecnych czy przyszłych zachcianek, spece mediolańskiej laleczki już znają odpowiedź. Doceniam to na każdym kroku. Ciekawy nowatorski makijaż, aby olśnić koleżanki - bardzo proszę. Odlotowy lakier do paznokci z pędzelkiem wygodnym nawet dla bardzo początkującego manicurzysty - nie ma sprawy. Klasyka do biura, żeby się nie rzucać nadmiernie w oczy - jasne. Często sięgam do przepastnej czarno czerwonej szafy. Zazwyczaj znajdujemy w niej coś wartego uwagi, z czym wracacie do domu. Ja jestem spokojna o świetną jakość produktu. Wszyscy zadowoleni :)



Pupa znana jest także z wyśmienitych tuszy do rzęs. Ostatnio naliczyłam aż 6 różnych typów. Całkiem sporo. Wszystkie w designerskich minimalistycznych opakowaniach. Większość w wariancie ekstremalnej czerni. Codziennie mnie pytacie, czym różnią się od siebie. Co one robią, Pani Karino? 

No dobra. Mnie nie trzeba długo prosić. Trochę rozjaśnię temat. W końcu dobry, odpowiadający nam tusz, to ważna sprawa. Zacznijmy od 3 pierwszych produktów z naszej półki

Na rozgrzewkę najprostszy przypadek. Ultfraflex Mascara to specjalistka od wydłużania i zakręcania rzęs. Tusz niezwykle bogaty w cząsteczki odpowiedzialne za modelowanie. Do tego obdarzony sprytną szczoteczką. Ma z jednej strony szczoteczki krótsze, z drugiej dłuższe włoski. Jedna strona rozprowadza tusz od nasady włosa. Druga strona rozczesuje oraz układa. Jeśli potrzebujesz dokładnie uczesać, podkręcić i wydłużyć rzęsy, a nie zależy Ci na grubości - jest idealna.

Ultfraflex Mascara
Ultfraflex Mascara

Jedna z bardziej rozpoznawalnych linii kolorowych kosmetyków marki to Vamp! Oczywiście tusz znalazł się wśród całego bogactwa cieni, róży i podkładów tej serii. Występuje w wielu kolorach, nawet tak szalonych jak fiolet. 
Co potrafi Tusz Pupa Vamp!? Maksymalnie pogrubi Twoje rzęsy, doda im efektownej objętości. Woski połączone ze składnikami modelującymi pozwalają na lekkość oraz sprężystość. Jeśli nie oczekujesz efektu kilometrami ciągnących się, wywiniętych rzęs. Wolisz dobrze ujarzmione, gęste, grube firanki - wybierz Vamp! 

Vamp!
Vamp!


Dla porządku od razu wyjaśniam. Pupa Milano proponuje zwykle zdecydowane, mocne akcenty w makijażu. Kochają je również wielbicielki włoskiej marki. W linii Vamp! zaproponowała nam bezpiecznie ekstremalny Vamp! Extreme. Wszystkie zalety starszego rodzeństwa doprowadza do granic efektowności. Dla tej młodej buntowniczki każdy kolor jest dobry pod warunkiem, że to czerń. Czerń czarna, jak najczarniejsza być może. Faza wodna w połączeniu z woskami otuli Twoje rzęsy. Będą lekkie, niezwykle gęste, pogrubione i atramentowo czarne. Podobnie, jak Vamp!, ani nie doda im spektakularnie długości, ani mocno nie podkręci.

Vamp! Extreme
Vamp! Extreme

Na dziś wystarczy. Zapamiętajcie

Uff...